MÓWI JA

Agnieszka Wolny-Hamkało

W rękawiczkach widzi się jedno na dwa ciała, w dobrych butach
odległości nikogo nie ranią, w Finnegans Wake też jest droga,
to co, że od słowa do słowa. Inaczej śnią ludzie bogaci: odsyłają mnie
po pilnik do paznokci, w towarzystwie osób trzecich o drugich
mówią: „garnitury”. Twarz mężczyzny to jedyna rzecz,
która zostaje z niedzieli pełnej planów be, rupieci
i mętnych rozjazdów. A potem on wchodzi mi do pokoju.
— To jest drink Zwinnego Sama — mówi (ale nie mówi, kim był Sam).
Ja się wtedy niestety nie budzę, więc się nie dowiem, skąd co wiem.
Spotykam na poczcie kibiców krykieta, po których też nie zostaje nic (a
każdy chce być na znaczkach). Ja wtedy mówi: „czas coś pamiętać, dorośnij
do leków po matce”. Na słońcu eksplozja, eksplozja znów.

Twoja ocena
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów

Strukturalizm

Byłem na odczycie strukturalisty, mówił nadzwyczaj inteligentnie i jego francuskie łapki nadzwyczaj inteligentnie trzymały papierosa. Chciałem wstać i powiedzieć: ty, na tej ziemi wycia i rzygowin, na tej ziemi dręczonego wszelkiego żywego stworzenia i mojej ludzkiej rozpaczy, ty, naukowcu, świnio. Niech zaświadczy wielkie plemię umarłych,…

noise

Po weekendzie zostaje w lodówce kiełbasa czerwona jak ruskie złoto. I zapalenie spojówek. Kot siostry, który się zatruł gwiazdą betlejemską. Jakbym miała na ustach zimno, mógłbyś przynajmniej powiedzieć „wyglądasz dziesięć lat młodziej z tym zimnem”. A tak – oko czerwone jak ruskie złoto, jakbym dostała…

Rue descartes

I Mijając ulicę Descartes Schodziłem ku Sekwanie, młody barbarzyńca w podróży Onieśmielony przybyciem do stolicy świata. Było nas wielu, z Jass i Koloszwaru, Wilna i Bukaresztu, Sajgonu i Marakesz, Wstydliwie pamiętających domowe zwyczaje O których nie należało mówić tu nikomu: Klaśnięcie na służbę, nadbiegają dziewki…