Sandburg, Ameryka

Artur Lundkvist

Przychodzę z prerii szumiących zbożem,
z gór purpurowych poranków i doliny niebieskich wieczorów,
z miast, ulic, rzek, wysokopiennych lasów –
pochylam się nad maszyną do pisania
i rzucam na papier chrapliwy śmiech Chicago.
Dajcie mi dziesięć tysięcy arkuszy papieru:
mam kieszenie pełne ludzkich losów,
mam wschód słońca miłości, noc gniewu,
mam deszcz i wiatr na setki wiosen i jesieni,
mam dwa oceany i całą garść błyszczących gwiazd
zarannych –
pochylam się nad maszyną do pisania
i rzucam na papier chrapliwy śmiech Chicago!

przełożył Zygmunt Łanowski

Twoja ocena
Artur Lundkvist

Wiersze popularnych poetów

Życie

Odrzucać i przyjmować idee jak aport psu

Epitafium

Prze­chod­niu, po­wiedz imię, a po­zna­my miej­sce ma­rze­nia, któ­re nie­sie bez­piecz­nie i lek­ko. Nad nami nie­bo ro­śnie i wspi­na się w dy­mie po­zo­sta­wio­na da­le­kość. Były lata nad nami i są. Ty za­bie­rzesz nie­świa­do­mą sto­pą prę­cik zie­mi otu­lo­ny mgłą, co na­zy­wa się dla ust tak pro­sto, a…

Zdobądź się wreszcie na jakiś ludzki krok

Zdobądź się wreszcie na jakiś ludzki krok. Nie bądź pośmiertny. Zdobądź się na żywe zainteresowanie. Nie nadużywaj śmierci. Zdobądź się wreszcie na zwycięstwo nad grobem. Nie odznaczaj się krzyżem. Nawet w zamkniętej klepsydrze dzieje się pustynia.