Nawalone parawany

Michał Zabłocki

Leżą na plaży rodzime śledzie.
W tłustej oliwie topią swe sadło.
Z samego rana trudno powiedzieć,
przy kim ci dzisiaj leżeć wypadło.

Ale w południe już wszystko jasne
i mimo słońca chce się uciekać.
Ani odpocznę, ani nie zasnę.
Wykończy taki urlop człowieka!

Z lewej rodzinka za parawanem
o piasek bitwy toczy ochocze.
Z prawej – z torebki piwo rozlane
siorbie pijaczek cuchnący moczem.

Za mną dzieciarnia wrzeszczy i biega
w złości, radości, śmiechu i strachu.
Dziewczynkę grzmoci starszy kolega,
najmłodszy kupę wali do piachu.

Wreszcie przede mną piknik, wyżerka,
grill, dym, smród, wedle najnowszej mody.
Na wolnym ogniu pieką żeberka,
więc przerażony lecę do wody.

Z czym się wynurzam, niech ktoś podpowie,
po dwóch godzinach męki na plaży?
Z czepkiem foliowej torby na głowie,
z maską pieluchy na bladej twarzy.

Twoja ocena
Michał Zabłocki

Wiersze popularnych poetów

Prywatna własność

Które z nas pamięta jeszcze wspólny wyjazd do Włoch. Zostaliśmy zakwaterowani w Teatro alla Scala. W samym gardle opery. Z widokiem na geniusz. Wpatrywaliśmy się w siebie powietrze przecinając wzrokiem….

Z szuflady

Zamierzałem powiesić ją na ścianie mego pokoju. Ale ją skaziła wilgoć w szufladzie. Nie będę oprawiał tej fotografii. Powinienem był pilnować jej troskliwiej. Te wargi, ta twarz – o, gdyby…

powystrzelać wszystkich zdrowych

piszę bo się boję siebie zostawić w izolatce tej schowanej w dziewiątym korytarzu, za klitką na miotły mówią że kiedyś był tam gabinet dyrektora i że on się zabił, bo…