Czasami rano płaczę, bo moje sny są ciepłe,
lub raczej ciepły jestem w każdym z moich snów,
gdzie nie stanęła dotąd ludzka czy nieludzka stopa.
Kupuję chleb krojony i krojoną szynkę,
i ser w plasterkach, bo nie mam siły kroić,
bo to już byłoby chyba zbyt wiele.
Zamknąłem się od zewnątrz w stumetrowej wieży.
Zamknąłem się od zewnątrz, połknąwszy wcześniej klucz.
Dopiero nazajutrz czytam u Claudela:
Mieszkam po zewnętrznej stronie pierścienia.
Wiem już, że nie na zewnątrz, lecz wewnątrz
znajduje się mur, którego jestem więźniem.
Gdybyś była swym własnym językiem,
ziarnkiem piasku i nagle pustynią
tak ogromną, palącą i pustą,
że każdy promień tam kończy się i zaczyna,
mógłbym chwycić to, napisać i zamknąć
bez szansy na najmniejszy błąd.