Sól

Adam Grzelec

Potknąłem się o wieczór i rozlałem pamięć.
Zwyczajem nocy dym wypłoszył mnie z ciała.
Tracę tożsamość w labiryncie wiatru
i lecąc karmię mych przyjaciół, ptaki.

Rzeczy stają się – wypowiedziane, lecz
że nazwy rzucam niedbale, od niechcenia,
bywa tak, że wróbel pije wodospady,
a jastrząb jednym haustem pożera śpiące miasto.

Jest to uczucie tak przyjemnie ciepłe,
kiedy nie wiem skąd wracam i zgubiłem klucze
do winnic pamięci, gdzie w zielonej mgiełce
twoje imię znaczy światło reszty znaczeń.

Pracowałaś w hotelu przy piaszczystej plaży
i chłonąc ocean spinałaś wieczory,
zamiast słońca na niebie pampampam* się żarzy
a w nim lśniący innym światłem jest kryształek soli.

Twoja ocena
Adam Grzelec

Wiersze popularnych poetów