Dziwny jest w tym roku czerwiec i powietrze
jest w tym czerwcu dziwne, ciepłe i słonawe,
pęcznieje nam w gardłach, niczym morski
plankton. W ciemnościach mówią
o nim chłopcy z mojego osiedla, łowcy głosów
znikających w puszczy: Zaprawdę dziwny jest
w tym roku czerwiec, ściekami płyną gwiazdy
i wpadają do oka, okoliczne psy szczekają,
kiedy tłoczymy się w piwnicach. Piszemy listy
do dziewczyn i wyrzucamy je w butelkach,
niech płyną, niech płyną ściekami
prosto do ich oczu, pod ich białe skóry,
nim wszystko przemoczy się i zblaknie. Patrzcie
pod nogi, nie niszczcie konstelacji, wasi chłopcy
tkają sobie pancerze z puszek, ich ciała schną
jak nacięte owoce. Między erą wisielca i skoczka
rozpięci są wasi chłopcy. Bez zamku, bez kopii,
bez konopi, bez fosy i bez forsy, w pancerzu, więc
bez świata. Przez piwniczne okienka puszczamy
puste głosy w bezzwrotnych butelkach.