Do syna bez ojca

Sylvia Plath

Wkrótce uświadomisz sobie czyjąś nieobecność
Rozrastającą sie obok ciebie jak drzewo,
Drzewo śmierci, bezbarwny australijski eukaliptus –
Ogołocony, porażony piorunem – istne złudzenie,
A niebo jak świński zad, całkowicie obojętne.

Lecz teraz jesteś niemy.
A ja kocham twoją głupotę,
Jej ślepe zwierciadło. Spoglądam w nie
I odnajduję własną twarz, myślisz, że to zabawne.
To dobrze

Że chwytasz mnie za nos jak za przęsło drabiny.
Kiedyś możesz dotknąć czegoś niewłaściwego:
Małych czaszek, spłaszczonych sinych wzgórz, straszliwego milczenia.
Do tego czasu twe uśmiechy są jak odnalezione pieniądze.

5/5 - (1 głosów)
Sylvia Plath

Wiersze popularnych poetów

Z listu

Śmierć to wagary Panie Profesorze Już na następnej ulicy zrzucamy z ramion ciężkie tornistry wiedzy. Kupujemy kilo czereśni. Rozrzucamy kratkowane kartki czasu. Tłuką o moja szyję Panie Profesorze białe skrzydła sztywnego kołnierzyka. Pozwólmy im ulecieć. Moje nie rozwiązane zadanie Panie Profesorze niczego już nie rozwiąże….

Morskie Oko

I Ponad płaszczami borów, ściśnięte zaporą Ścian olbrzymich, co w koło ze sobą się zwarły, Ciemne wody rozlewa posępne jezioro, Odzwierciedlając w łonie głazów świat zamarły. Stoczone z szczytów bryły mchu pokryte korą, Po brzegach rumowisko swoje rozpostarły, Na nim pogięte, krzywe kosodrzewu karły Gdzieniegdzie…

Znów wędrujemy

Znów wędrujemy ciepłym krajem, malachitową łąką morza. (Ptaki powrotne umierają wśród pomarańczy na rozdrożach.) Na fioletowoszarych łąkach niebo rozpina płynność arkad. Pejzaż w powieki miękko wsiąka, zakrzepła sól na nagich wargach. A wieczorami w prądach zatok noc liże morze słodką grzywą. Jak miękkie gruszki brzmieje…