Rano, po stoczeniu jałowej dyskusji z psem,
zaliczyłam głębokie zanurzenie, żeby tę noc
przeżywać w nieskończoność. Gołąb w łazience
(dostał się tu przez okno?), piasek w swetrze,
pełny pępek i różne prośby miłosne to stanowczo
za dużo, żeby wstać, rzucić palenie i wziąć udział
w biegu z jajkiem. Serio. Po drugiej stronie
czeka świeży oddech, srebrny rdzeń waty
cukrowej i dmuchane zamki na plaży.
Ale co tam, skoro mogę leżeć na plecach
rozpieszczona, a ty będziesz mnie przechodził
jak lekką grypę i jeden z twoich noży
będzie się ciągle otwierał
w kieszeni pełnej żwiru, mchu