Przyjdź do mnie jeszcze
– już więcej nie przychodź.
Chcę widzieć cię jeszcze
– nie chcę widzieć wcale.
Zawsze myślę że łatwiej – gdyby łatwiej było –
zapełnić pustą beczkę z której dno ubyło.
Niekiedy wiem – gdy czuję pod stopami
ruch pokoleń i całą ich okrężną drogę
i całą ich stanowczość próżną między dolinami –
że zejdę nieco w lewo na rozstaje
i poprzez stado niezapominajek
w amfiladę pokoi wejdę
jak w historię.
I wtedy za mną przyjdź
– wtedy nie przychodź wcale.
I głośno czytaj mi Biblię
– milcz.
Brak mi wzroku na miejsca które sens przetrwały.
Na twarz bez profilu. Jest tak doskonała
że mogłaby już umrzeć.
Brak mi wiedzy że jestem bo jestem na pewno
sprawdzona jak ułamek. Mój ranny dylemat:
bądź ze mną dzisiaj
– nie bądź ze mną wcale.
Słucham jak trwale ustala się ziemia
i dzień niepełny.
W tym właśnie jest pełnia.
Ewa Lipska