przymykam oczy i teraz to dworzec odjeżdża; ja
tak chętnie się uczę: biedermeier, książki,
darowana godzina wystana w kolejce w muzeum.
ale oto nadjeżdża feralny wagonik, filigranowe
tancerki sposobią desant, parująca kawa
i kokosowy przysmak twojej matki kiedy wpadam
na plotki i słucham jak richter
którego wcześniej nie słyszałam gra świetnie
i grać będzie zawsze: impassibilite,
indicible, prawie jestem pewna; zwykle dość
dużo zmyślam, męczę się skłonnością, moje
obietnice muszą być próżne jak smak
wywiedziony z lektur, odbicie sylwetki
w wyszczuplającym lustrze do którego skradam
się jak do twego snu kiedy znów jest jesień
tonę we łzach na dworcu, bo nie chciałeś
pójść ze mną do łóżka.