świnie w kinie, konie w kozie, psy w jury? ciężki chleb przekładu.
„intoksykacja” w „klo” z użyciem lustra i banknotu „sto”
czarnoskóra gwiazda ginie tragicznie w wieku 22 lat
Że na koniec się dowiem Ot tak się toczy świat (?)
Baker Street zgodnie z przewidywaniami śpiewa G. Rafferty
za to One night in Bangkok okazuje się numerem The Chess
mało, że ja; Ty to też ktoś inny!
czy sąsiadeczka przekroczyła próg? wlazła przez balkon?
słuchała czarnoskórych gwiazd gdy kochaliśmy się głośno (ja)
i bez zabezpieczenia (bo ironia ma swoje granice?)
producentka telewizyjna pyta o dane
jej asystent wyskoczył po paracetamol (parter)
zapałka zgaśnie właśnie gdy popatrzysz; Marianne Faithfull
przemyca wrzesień,
ale to marzec jest gorszy odkąd trzymam w „czaszy” chińską kulę;
demi-seki nie smakują mi jak jedynego popołudnia
gdy granatowy szlafrok stylowo wedle broadwayowskiej sztuki
opadł i nie pożałowałeś że zwracam się do Ciebie wyłącznie
za pomocą tytułów wielkich dzieł epickich;
od Brand New Heavies we Wrocławiu wolałam Alphaville na Wybrzeżu
neony baru czynnego w trakcie seminariów z kultury
(która już nawet w kiblu nie umie obejść się bez cyfrowej kamery)
mówiąc o płci sztuki do trzech kamer liczę że zdejmują
ten, o ile istnieje, lepszy profil
pieniądze i nadzieja w szkle skoro na przejściach Nowy Świat
po latach odtwarza ten dialog
nie będę pisać, że mamy romans skoro już nie mamy
jednak na epitafium wciąż mi za wesoło
kiedy z klamerkami i skrępowanymi na plecach rękami
patrzę z 36 piętra hotelu na smutne ośnieżone miasto
w którym sny mają zawsze przepisową długość
tabletki pomagają a nasz czas się kończy