O stu tysiącach Alej Piłsudskiego, rwących pod oknem, gdy budzi
mnie w Hotelu dzwonek. Że nie znam źródeł ni prawideł
gry, do której ani nie zapraszam. Wiem wiele, jak na swoje 36 lat.
Psikus światła w odłamkach szyb, w drodze na gorzką impresję z
finałem, co nie smakuje za razem. Potrzeba dokonań, nim
się stanie przedmiotem. Zdrowo pokręciło! Pito zdrowie i zgodnie
paliliśmy mocne i cukierki jadłam garściami. Dziwne odrętwienie.
Nadciągają pociągi z Częstochowy i Białegostoku, z Opola,
Poznania. Żetony C i odrębne unie biletowe. Esoes z wywczasów:
wartcy, względni i zgodni! Ubezpieczaj mnie, po południu wpadaj
zamknąć pocałunkiem usta. W ciemno. Nic właśnie się zdarza.
Zuch dziewczyna! Chyba się porzygam. Stoję jak reklama O czym
piszesz pod neonem Dworzec Łódź Fabryczna. Martwieją opuszki
planów. Mam jeszcze 17 lat i jestem, nie wiem jak napisać
7 grudnia 1996
Marta Podgórnik