Cebula

Wisława Szymborska

Co in­ne­go ce­bu­la.
Ona nie ma wnętrz­no­ści.
Jest sobą na wskroś ce­bu­lą,
do stop­nia ce­bu­licz­no­ści.
Ce­bu­la­sta na ze­wnątrz,
ce­bu­lo­wa do rdze­nia,
mo­gła­by wej­rzeć w sie­bie
ce­bu­la bez prze­ra­że­nia.

W nas ob­czy­zna i dzi­kość
le­d­wie skó­rą przy­kry­ta,
in­fer­no w nas in­ter­ny,
ana­to­mia gwał­tow­na,
a w ce­bu­li ce­bu­la,
nie po­kręt­ne je­li­ta.
Ona wie­le­kroć naga,
do głę­bi itym­po­dob­na.

Byt nie­sprzecz­ny ce­bu­la,
uda­ny ce­bu­la twor.
W jed­nej po pro­stu dru­ga,
w więk­szej mniej­sza za­war­ta,
a w na­stęp­nej ko­lej­na,
czy­li trze­cia i czwar­ta.
Do­środ­ko­wa fuga.
Echo zło­żo­ne w chór.

Ce­bu­la, to ja ro­zu­miem:
naj­na­dob­niej­szy brzuch świa­ta.
Sam sie au­re­ola­mi
na wła­sną chwa­łę opla­ta.
W nas – tłusz­cze, ner­wy, żyły,
ślu­zy i se­kret­no­ści.
I jest nam od­mó­wio­ny
idio­tyzm do­sko­na­ło­ści.

Twoja ocena
Wisława Szymborska

Wiersze popularnych poetów

W Szetejniach

I Ty byłaś mój początek i znów jestem z Tobą, tutaj gdzie nauczyłem się czterech stron świata. Nisko za drzewami strona Rzeki, za mną i budynkami strona Lasu,  na  prawo  strona  Świętego  Brodu,  na  lewo  Kuźni i Promu. Gdziekolwiek wędrowałem, po jakich kontynentach, zawsze twarzą…

Skałołazka

Zapytałem cię, ki diabeł w góry ciągnie was, po co się pchać na szczyt, i na co toto wam, kto normalny by na te parszywe skały lazł? Roześmiałaś się, mówiąc: – Spróbuj sam…   I od razu byłaś śliczna jak z obrazka, alpinistko ty, skałołazko…

Zwoływali się surmą na wrzawę-zabawę

Zwoływali się surmą na wrzawę-zabawę, A jam gadał z mogiłą… Wszyscy na koń już siedli, by jechać po sławę, Lecz mnie z nimi nie było. Sny moje zaniedbane marnieją w dolinie… Weź pług w dłonie i oraj! Płynie życie bez jutra, a w ślad za…