Dobranoc, oto jest Twój domek
– chciałbym, by znów był także moim.
Jest Twoje serce, gruda światła
w ciemnej kołysce Twego ciała.
Ty zabitego się nie boisz –
skoro na progu Twego ciała
dzisiaj bezsenna warta czuwa.
Lecz choć jest ojciec, który umarł
mogę go minąć, wielki – skinie.
Przemówiłyby Twoje włosy,
oczy do nocy po imieniu
lecz wiem: noc powie moim wargom:
„Schyl się – aż dotkniesz cichą wargą
– zgasisz jej serce”. Więc: dobranoc.