Widzisz: tam leży, w ciasnej kępie swej śmierci. Przy nim
– jak sztandar – naga wdowa, co wie, że jest właśnie wdową
podwójną: nieśmiertelność
jest sprawą głupią i smutną.
Widzisz: bogini tańczy – i uwierz, że ona tańczyć
nie przestanie – bo tamten wciąż do niej mówił: „Głuptasku!
Gdy kształt twoich pośladków
wyjawi mi się w białym
śnie pamięci – dopiero
sprawdzę, czy idealny…”;
Bo zrozum: on nie umiał już kochać jej, skoro żadnej
nie miał nadziei, że mu pod łaską dłoni z tej łaski
umrze. Lecz choć nie umiał kochać jej, widzisz: nie umie
powstrzymać swojej dłoni,
co tańcem wciąż dyryguje.