Jestem synem mego ojca.
Jestem ojcem mego syna.
Każdy z nas osobno wzięty
całą resztę przypomina.
Nie potrafię się odróżnić
od swej własnej jego twarzy,
chociaż twarz zupełnie inna
może czasem mi się marzy.
Ojciec ojca mego ojca
patrzy na mnie z głębi życia,
choć już nie ma ani ciała,
ani ducha do ukrycia.
Dam mu własne moje ręce.
Dam mu moją własną głowę.
Niech pożyje sobie jeszcze
i niech czasy pozna nowe.
Skoro tak się pcha do świata
i nie daje mi spokoju,
niech poleży w moim łóżku,
niech postoi w przedpokoju.
Nic mu więcej dać nie mogę,
choć jest przodkiem mego przodka,
niż to życie przypadkowe,
które mnie samego spotka.