Stół – czas zastany,
i okno, co od nieba odwykło.
Od tygodnia noszę od ściany do ściany
wzruszenie, wiersz-niemowlę.
Nastrajam wolę:
kiedy moment się urzeczywistni?
Chwilko,
ptasioprzelotnie gwizdnij!
Jeszcze marzę, a już się dziwię:
dźwięk,
jakby szyba się stłukła
i przez otwór wleciała do pokoju jaskółka!
Jak dosłownie! Jak jasno!
Ostrym bodźcem rytmu wnikam
w czas ruchliwie jak wskazówka sekundnika.
Lotną wizję chwytam w dłoń jak w gniazdo.
Julian Przyboś