Centrum

Julian Przyboś

Wystrzał gwiaździstej szerzy pod punktacją motocyklów i luf.

Z pracowni, z warsztatów, z hal w wyścig pędzących ulic wrywa się lud,
Kolana zwięźle podgina, stopą uderza; drga, wprawia się w krok,
Zgodnym poruchem ramion rozrabiając natłok.

Piersi żywione ogniem, ustawione pod sznur,
Ludzie zwęgleni w gorącu, przyrychtowani do machin.
Na miasta toczą się z siłą, z ciepłem, popędem i światłem.
Jamy ust, żrących promienie, przeprowadziwszy do rur.
Rozpłomieniają świat

Wwalą się oślep, jak walec, przygniatającym postrachem.

Mrowie łbów, z czarnych asfaltów wysmalona maź.
Wtrynią się w koryto biegu, wyorywa kierunek.
Przodem, rytm wybijający marsz.
Krzykiem niesie się agitator nad tłumem.

W trafnem tempie mądremi stopami wyruszają w pochód
Rezerwy z metalu i myśli, maszyny i książki;
Tumult tłumu w koła samoczynne się wplótł.
Wije się w mechaniźmie wieloramienny mąż.

Na drutach nabitych bateryj zatrzaśniętych w kontakcie
Hula, nawleczony przez ręce. Nędzarz w krwawiących całunach;
W kotłowisko mas hukając proklamacje
Chwieje się, płynie, w morzu pogłowia, trybuna.

Niemoc gwałconych sumień nie poniży już pragnień.
Krzywda w rękach się pali jak podarty banknot;
Po stopniach klas i związków falami magnetycznych drgnień
Napiera zorganizowany głos gromad, które łakną.

Gniazda zrzeszeń, sieci towarzystw, grupy kolumn roboczych
Wiążą się w obręcz żelazną, w Unię ludzi i cyfr.
Z mózgu Komitetu, naciśnięty guzikiem, wyskoczył
Rozkaz, iskrą zapalony centr.

Skok stali
po karkach powstającej rewolty
Zatarasowaną wężownicę główną
Dynamitem
Wywalił.

Z czarnych paszcz
Złotym womitem
Gwałt
Elektryczności buchnął.

Twoja ocena
Julian Przyboś

Wiersze popularnych poetów