Różowe koty pojawiły się w marcu
i trzeba je było „łapać”. Byliśmy posłuszni.
Salowa mówiła, że to normalne w tym wieku.
Aparat słuchowy piszczał jak krewetka.
Ta druga kobieta bała się nawet kroków.
Teraz ściska w ręku pluszową wiewiórkę.
Nasza się jeszcze sama odwraca, kiedy ją boli
albo kiedy ściany są ciekawsze niż ręce.