Świat

Józef Czechowicz

głębokie kliny ulic noc dzień światła pokotem

lamp kule smugi w okien kwadratach

chodzą kołem zaklętym witryn sklepowych roty

świetlisty ich dwurząd ciasną ulicę oplata

 

za szybą krągłe pudełeczka z blachy

trumny rybek stłoczonych w śmierci oliwie strachu

za drugą kanciaste rozpycha się żelastwo

śruby haki pilniki tryskające jak wachlarz płasko

 

za tamtą marzenie uwięzło barw i lekkości narkotyk

krążą srebrne dziewczęta w seledynach i tiulu złotym

nadpływa witryna inna koloru morza i zorzy

tu kupiec ognie klejnotów na taflach kryształu rozłożył

 

pasma okien jak pasy transmisyj

snują się jeszcze jeszcze jeszcze

pędzą lecą od wisły do Wisły

wiją się jak żyły sypią deszczem

 

rzeczywistość spada płatkami liśćmi

w mieście wichru i pędu nawała

tęczowy zapałał

wyścig

 

więc także

 

jezdnie rzeki asfaltu z szumem dążą do krańców

wyłamują się z placów odchodzą zawile kręto

zwieszając głowy pielgrzymie stąpa i latarń łańcuch

i szyny idą drżące kół tramwajowych tętentem

 

nie stoją domów cementowe sześciany

klatki schodowe izby nie trwają nieruchome

w mrozu szkle w lazurze jesieni lub wiośnianym

wędrują mozolnie powolnie domy

 

podłogi gnębi ciężar czworonożnych kroków

tu ławy a tu stoły pełzną kołyski skrzynie

na sprzętów powierzchniach toczy się gwiazdami pył

w powietrzu ciemno czy widno drobinki płyną szeroko

czas płynie

jest

nie ma

będzie

był

Twoja ocena
Józef Czechowicz

Wiersze popularnych poetów

Telefon

Z sercem rozbitem i chorem, z myślami o tamtej stronie siedziałem sobie wieczorem przy telefonie — I myślę sobie: zadzwonię, do kogoś po tamtej stronie, gdy dyżur mam przy telefonie…

Z PONTIGNY

To mi senność dyktuje warszawska, sierpniowe sympozja, skończona hotelowa doba i w parku spadające z drzew mokre owady. Nowi umarli szykują dla nas te mieszkania. Nie są przeciwni bogu, ale…

Czekasz i wymyślasz mnie

Czekasz i wymyślasz mnieCzym zaskoczę cię gdy się zjawięSłyszysz kroki czujesz cieńChcesz bym nie umiała cię zawieśćWięc gdy nagle wejdę by pokochać cięJuż na zawsze zniknieTwój sen zatemSpiesz się raczej…