Gdy zim czterdzieści osaczy Twe skronie,
Bruzdami ryjąc gładkie Twoje czoło,
Młodości krasa, co dziś świetnie płonie,
Zwiędnie jak wyschłe, niecenione zioło.
»Gdzież piękność taisz?« ktoś Ciebie zagadnie,
»Gdzie skarby wiosen pożądliwych skryte?«
Jeśli odpowiesz: »W Twych oczach odbite«,
Twą próżną chwałą zawstydzisz się snadnie.
Lepiej bym chwalił piękności użytek
Gdybyś mógł odrzec: »To dziecię nadobne,
To mój obrońca i cały dobytek,
Gdyż blaskiem moim, w spadku wziętym, zdobne«.
Wówczas wiersz dziecka natchniony urodą,
Gdy krew Twa zziębnie, śpiewałby ją młodą.
tłumaczenie Maria Sułkowska
—
Gdy zim czterdzieści oblegnie twe czoło
I w łan twych wdzięków worze się głęboko,
Miast szat młodości, lśniących tak wesoło,
Łachman li zmięty ujrzy ludzkie oko.
Jak marną chwalbą, jakimż wstydem będzie,
Gdy, zapytany o ten skarb uroczy
Dni onych pięknych, wygłosisz orędzie:
„Popatrzcie tylko w me zapadłe oczy!“
O ileż godniej, jeśli, młode lata
Wykorzystawszy, odpowiesz: „To dziecię
Niechże was z moją starością pobrata,
W niem li mą własną piękność odkryjecie!“
Odmłodziłbyś się, choć stary, i ciepła
Byłaby znowu krew, acz już się skrzepła.
tłumaczenie Jan Kasprowicz
William Szekspir