Twoja ocena

Spowiedź poety

Kiedy za oknem śnieg prószy Lub szemrzą jesienne deszcze, Naówczas w głąb własnej duszy Chmurni wpatrują się wieszcze. Myśl ich szybuje skrzydlata Hen, nad wszechbytu gdzieś progiem, A duch wyniosły się brata Z sobą jedynie i z Bogiem. Rozwiej się jakaś otwiera Nad niebios błękity szersza – A skutek: u Gebethnera, Po kop. pięćdziesiąt od … Przeczytaj wiersz


Tadeusz Boy-Żeleński

Słówka i słufka

Dziś po dyktandzie w szkole Wrócił Jerzyk do domu markotny. Ziewał, ziewał — i zdrzemnął się przy stole, Bo i dzień był jakiś senny i słotny. I przyszły do Jerzyka trzy słówka: «Brzózka» «Jabłko» i «Główka», I powiedziały: — Jestem Brzózka, nie «bżuska». — Jestem Jabłko, nie «japko». — Jestem Główka, nie «głufka». Jak można … Przeczytaj wiersz


Julian Tuwim

Nie dam tytułu

Śmierć ma walkmana. Jest w ciemnym przedziale dla palących. A cały pociąg rozjaśniony, pełny spoconych, piwem się pocących. Śmierć ma kobiecą intuicję. Oczy utkwione w moich oczach niewidząco. Oczy spotykają się w szybie. Nikłe światła wszystkie za oknem. Małe miasta jak małe cmentarze. Duże miasto jak pożar. Tu trasa się kończy. Iść żyć. Udawać cząstkę … Przeczytaj wiersz


Marcin Świetlicki

żyjemy tak płytko że nie możemy napisać

XXIV. żyjemy tak płytko że nie możemy napisać autobiograficznej powieści natomiast dziennik prowadzimy starannie z dbałością o najmniejszy bodaj kamyk który w dniu wczorajszym znalazł się w ręku i powierzył nam swoją nagość wprawdzie w dzienniku stoi (przepraszam za rusycyzm) że jedliśmy spaliśmy i budziliśmy się wciąż przy tym samym kamieniu nie wiadomo jednak o … Przeczytaj wiersz


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Tłumacz

Tłumacz się, że mieszkanie dałeś w swoich ustach obcemu językowi na rozpanoszenie (twojemu na kąsanie, walkę i udrękę) i niech on się tłumaczy – może jego musztra wyjaśni słodkie sensy słowa „podniebienie” (daj językowi palec, weźmie całą rękę). Warszawa, 14. V. 2010


Jacek Dehnel

Polszczyzna mojej matki

wszystko co jest przeszłością i widnieje przed tobą lub za tobą i wszystko co będzie dniem wczorajszym może się stać poezją tylko wróć w przemyskie (czyli tam dokąd nie ma powrotu) pójdź do Papiernickich i Ilnickich u których zasiedziała się matka przynajmniej tak to sobie wyobrażam jej polszczyzna wcale nie jest najgorsza


Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki