Zbuduję swój dom z kamienia

Paweł Lekszycki

Dla M.

Szkoda, że cię tu nie ma. Nigdy

się pewnie nie dowiesz, co przywiał mi

wiatr, a co zabrał, jak powykręcał wyrazy

w znoszonych wersach. Ile porwał mi liter

wartych tyle co piach albo wata. Zostały

tylko: hubka oraz krzesiwko, dwa papierosy

w zmiętym jak noc pudełeczku oraz śladowe

ilości dymu w równie zmiętej pościeli.

Co jeszcze mi pozostaje? Na Instagrama

lub na Facebooka wysyłać ci listy,

które pisałem do ciebie, kiedy się jeszcze

nie znaliśmy? Lub widokówki

ze wszystkich plaż świata, na które

wyrzucało mnie morze, bym z suszu i z liści

daleko od niego zbudował swój schron,

którego teraz pochłania pożar piękny jak świt.

Gdybym nie odbiegł nazbyt daleko od wód,

miałbym go jeszcze szansę ugasić, lecz

nie chcę. Na nowym lądzie zbuduję swój dom?

Na nowym lądzie zbuduję swój dom z kamienia.

Twoja ocena
Paweł Lekszycki

Wiersze popularnych poetów

wierszyk bardzo oczytanego alchemika

ani dnia bez kreski? ani mru mru. na palcach, przez przedpokój do sedna. i w sedno, z dna wyjmując karteczkę. chowając ręce w kieszenie, prosząc o język który zbawi i…

Czekamy na mowę…

Tam u nich trwa wciąż gwarny jubel I głucho dudni echo parad. I pokazują Berty Grube i nocą słychać szepty narad. A ON odpocznie i na nowo podnosić będzie kark…

duble

Ingeborg opowiada psu swoje drugie życie. Celan tłumaczy Joyce’a, co za paranoja. Ingeborg robi mu laskę w łazience (dozgonne flaszki za recenzję, serce). Wyjaśniał jej boga na zimnej podłodze. Nie…