Karina, dziewięcioletnia blondynka, której pewnego wieczoru
nie zdążyłem wyznać miłości, a następnego popołudnia
zginęła w wypadku gdzieś pod Krakowem wraz z całą rodziną ;
Justyna, na którą natychmiast scedowałem uczucie,
żeby nie oszaleć tuż po szalonym pogrzebie,
w którym uczestniczyło całe miasto, jakby umarł
jego prezydent, a nie Karina, której w przededniu wyjazdu na wczasy
nie miałem odwagi wyznać miłości;
Justyna, która wolała grać w badmintona ze słodkim Mareczkiem,
przez co dała mi do zrozumienia, że będę musiał
czekać na nią aż dwa tygodnie, a na to nie mogłem sobie pozwolić;
Dagmara, która wygrała z Aldoną, chociaż Aldona podobała mi się bardziej,
i zacząłem już nawet myśleć o niej poważnie w kontekście przyszłości,
dlatego, dla bezpieczeństwa, wybrałem Dagmarę;
Aldona, bo zaczęła chodzić z chłopakiem, który miał fajny rower oraz koszulkę
z Limahlem, przez co uznałem, że nie powinien mieć wszystkiego, co fajne;
Daria, bo Aldona przestała być fajna tuż po tym, jak porzuciła dla mnie chłopaka
z koszulką z Limahlem i odjazdowym rowerem;
Asia, bo była starsza od wszystkich dziewczyn, które znałem dotychczas
i miała piersi, które śmiesznie sztywniały pod wpływem zimnej wody
i za dotykiem ciepłego języka;
Pani od historii, bo miała najlepsze cycki w szkole, a na dodatek nie można było
ich dotknąć, tym bardziej językiem, czym sprowokowała mnie do użycia
języka na inne sposoby, ale w tych samych zamiarach;
Pani od polskiego, która nigdy nie mogłaby zostać moją dziewczyną, bo powiedziała,
że źle używam języka i że zapewne nigdy nie napiszę dobrego wiersza,
przez co żywiłem do niej uczucia bardziej gwałtowne niż wszystkie dotychczas;
Magda, bo okłamała mnie, że piszę dobre wiersze i pozwoliła je sobie przeczytać,
po czym wspomniała coś o samobójstwie, które byśmy mogli popełnić o świcie;
Magda, z którą kręciłem w tym samym czasie, tylko dlatego, że miała imię,
które nie pozwalało pomylić jej z pierwszą, a przy okazji oczy jak studnie
i zgrabną pupę;
Magda, która w przeciwieństwie do pierwszej dawała mi alternatywę inną
niż samobójstwo albo artystyczna bezpłodność, a w porównaniu z drugą
miała większe piersi i potrafiła całować, ale i tak nie dała mi tego,
czego zdążyło już zaznać kilku chłopaków z klasy za plakat Limahla
i zaskórniaki zbierane na ciągłej grze w ducę;
Marta (choć się strasznie jąkała), bo powiedziała, że da mi za darmo, ale za tydzień
zająknęła się znowu, że dopiero po ślubie;
Irenka, z którą już prawie zrobiliśmy to w wannie, ale ojciec wrócił za wcześnie
i musieliśmy mu tłumaczyć, że braliśmy kąpiel w majtkach
i bez niecnych zamiarów;
Milena, ale za krótko, bo kiedy próbowałem jej właśnie tam dotknąć, powiedziała,
że jej ojciec sprawdza jej myszkę co tydzień;
Marika, bo nie znała polskiego i w zamian za buzi mogłem obiecać jej wszystko,
by potem udawać greka, który nie zna włoskiego;
Milena raz jeszcze, żeby przekonać ją, że stan jej myszki poprawi się po tygodniu,
a jej dziewictwo odrośnie w tym czasie, ale bez skutku;
Hanka, bo była inteligentna, wrażliwa i mądra, a przy tym miała:
najdłuższe rzęsy w mieście,
najpiękniejsze oczy w powiecie ,
najbardziej lśniące włosy w województwie,
najdelikatniejsze dłonie w kraju,
najlepsze cycki na ziemi,
najkształtniejszy tyłeczek w kosmosie,
a na dodatek
postanowiła tym wszystkim podzielić się właśnie ze mną;
Wioletta, Dominika, Krysia, Justynka, Oliwia i Ela,
a także Monika, Gosia, Elwira, Żaneta i Jola (i Michał,
którego raz poprosiłem, by mnie pogłaskał po głowie,
co jednak pozostawiło mnie obojętnym, a w ostatecznym
rachunku i tak się nie liczy), bo miały dokładnie to samo
co Hanka, ale każda co innego i w innym czasie, o czym
przekonałem się po tym, jak podczas pewnego spaceru
Hanka powiedziała, że dalej woli już tylko się wozić, a ja
nie posiadam odpowiedniej marki wehikułu, bo fiatem
mogą jeździć zwykłe dziewczyny, nie ona;
Kasia, z którą chciałem się żenić, bo była tak idealna jak Hanka,
wobec czego Złe podkusiło, bym zemścił się na niej za Hankę
w przededniu ślubu;
Milena po raz trzeci, bo koniecznie chciała mi udowodnić, że nigdy nie miałem racji,
a jej dziewictwo nie odrasta, chociaż minęło już wiele tygodni;
Jessica, która dowiodła mi jasno, że poza nią przez długie lata
mogę świata nie widzieć, nie potrzebować innej kobiety,
nie pisać wierszy, nie wypisywać PIT-ów,
bo jest kobietą z innej planety,
bo jest kobietą z innej galaktyki,
bo jest kobietą z Innego Wymiaru,
a kiedy uwierzyłem w to święcie,
dowiodła coś zgoła innego:
nie ma innych wymiarów,
powtarzam: NIE MA INNYCH WYMIARÓW
jak tylko: 90x60x90.
Paweł Lekszycki