Kto ten zamek tak ogłuszył
że w umarłym stroju stoi.
Czyja młodość przestarzała
ściera czasem kurz z pokoi.
I wygląda smutno z okien
przymierzając różne twarze.
Czyje serce jeszcze bije
wolniuteńko w mdłym zegarze.
Żart okrutny. Nie poznaję
twego głosu chociaż krzyczysz.
I lat naszych popękanych
nie potrafię się doliczyć.
Żart okrutny. Nie wiem nawet
z jakich idę linii rąk.
Nie znam siebie. Ani ciebie.
Kto jest Stamtąd. Kto jest Stąd.
Żart okrutny. Moje imię
z imion wszystkich ktoś wywołał.
Lata raz rzucone w wodę
zataczały wkoło koła.
Coraz większe. Coraz więcej.
Coraz częściej czas mój biegł.
Koła biegły coraz gęściej.
I wyraźniej ciemniał brzeg.
Ewa Lipska