Dłoń

Krzysztof Kamil Baczyński

To wszystko trwa czy mija. Co zostanie,
gdy nieświadomi poczujemy dłoń
wspartą o ramię nasze, o trumny i kochanie,
a spod nas grzmotem zarży niewidzialny koń?
I co? czy jak ułani na wojenkę zjaw,
czy jak komety lądom w biegu świecić?
czy w kawalkadach purpurowych traw
stać się jak chmurom – dzieci?
O, nie znać koni ponad konie białe:
albo bułane, które ziemią niosą,
niż się tak budzić w śnie – co niedojrzaly,
osiada kIWią na ustach albo rosą
na czole rytym stygmatami gwiazd,
albo płomieniem zapomnianych nazw,
które jak znaki groźne są nieznanym
snu powstawaniem w śmierci zapomnianym.

Twoja ocena

jest cicho, że aż głos się łamie

ulica jest pusta. z pustego nawet ja umiem wypić. palce mamy skostniałe od zimna. na ustach parę, w kieszeniach strony wyrwane z bibliotecznych książek. nie tyle idziemy, co raczej miasto…

Moja wierna mowo

Moja wierna mowo, służyłem tobie. Co noc stawiałem przed tobą miseczki z kolorami, żebyś miała i brzozę i konika polnego i gila zachowanych w mojej pamięci. Trwało to dużo lat….

I po co ci ta śmierć

I po co ci ta śmierć. Zapisałeś się do niej. I po co ci te prawdy pochowane w grobach. Te owacje i tłumy podpalające ogień. Ta zielona sałata na martwym…

wiersze dla dzieciwiersze o miłościwiersze Wisławy Szymborskiejwiersze Jana Brzechwywiersze K.K. Baczyńskiegowiersze Juliana Tuwimawiersze Marii Konopnickiejwiersze o śmierci