Harmonia Beethovena

Krzysztof Kamil Baczyński

Naj­pierw ko­nie ża­łob­ne pię­trzy­ły się do chmur
uno­sząc przy­łbi­ce miast i gwiazd zie­lo­ne stru­ny,
za­sty­ga­jąc w po­mnik uko­śny, w po­chy­lo­ny szturm,
aż krzy­cza­ło ze­wsząd, że runą.
Grzmiał wiatr, a po­są­gi mia­ły twa­rze ob­cych,
co­raz wię­cej ich było: ce­za­rów, po­etów, bur­ła­ków,
gdy na­gle prze­mie­nio­ne w pło­wo­wło­sych chłop­ców
szły przez noc za­my­ślo­nych pta­ków.
Jesz­cze ka­te­dry groź­nej fugi,
gdzie z dzwo­nu słoń­ca zwi­sał sznur do zie­mi
jak spo­kój dłu­gi.
Jesz­cze szedł ol­brzym przez nie­bo­tycz­ną dro­gę,
nad ła­god­ny po­lot wsi,
nio­sąc w ręce ogrom­nej błę­kit­ny ogień.
Obu­dzo­ny: jak­że uwie­rzysz, żeś śnił?
16 V 41 r.

Twoja ocena
Krzysztof Kamil Baczyński

Wiersze popularnych poetów

Bajka druga

Ko­nie gra­dem bu­ła­nym roz­dwo­iły tę­tent – Nad stru­mie­niem za sied­mio­ma la­sa­mi myły pie­ni­ste ra­mio­na bo­le­ści­we pan­ny ża­lem zdję­te. Sie­dem tęcz w uszach mia­ły, sie­dem zmierz­chów nad rzę­są, nad stru­mie­niem za sied­mio­ma gó­ra­mi, za ci­szą le­śną. A w kom­na­tach szkla­ne­go zam­ku o za­my­ślo­nych ko­lum­nach wię­dły kwia­ty…

Śpiew murów

Nocą, gdy mia­sto od­pły­nie w sen trze­ci, a nie­bo czar­ną prze­wią­że się chmu­rą, wstań bez­sze­lest­nie, jak czy­nią to dzie­ci, i kon­chę ucha t a k przy­łóż do mu­rów. Za­le­d­wie wes­tchniesz, a już cię do­le­ci z sa­me­go dołu pię­ter kla­wia­tu­rą w szu­mach i szme­rach skłę­bio­nej za­mie­ci…

Gwiazdka malej gwiazdki

Rozwrzeszczała się czerń z gazet pierwszej strony Shirley! Maleńki cud zaklęty w siedmiu literach Wyły przechodniom w oczy plakaty, fotosy, neony Shirley Tempie! Wkrótce nowa premiera! „Film musimy skończyć!” sekunda kosztuje dolara, reklama w pełni, nie będę zaczynał od nowa Próżno prosił Tempie – senior…