Najpierw konie żałobne piętrzyły się do chmur
unosząc przyłbice miast i gwiazd zielone struny,
zastygając w pomnik ukośny, w pochylony szturm,
aż krzyczało zewsząd, że runą.
Grzmiał wiatr, a posągi miały twarze obcych,
coraz więcej ich było: cezarów, poetów, burłaków,
gdy nagle przemienione w płowowłosych chłopców
szły przez noc zamyślonych ptaków.
Jeszcze katedry groźnej fugi,
gdzie z dzwonu słońca zwisał sznur do ziemi
jak spokój długi.
Jeszcze szedł olbrzym przez niebotyczną drogę,
nad łagodny polot wsi,
niosąc w ręce ogromnej błękitny ogień.
Obudzony: jakże uwierzysz, żeś śnił?
16 V 41 r.
Wiersze popularnych poetów
Bajka druga
Konie gradem bułanym rozdwoiły tętent – Nad strumieniem za siedmioma lasami myły pieniste ramiona boleściwe panny żalem zdjęte. Siedem tęcz w uszach miały, siedem zmierzchów nad rzęsą, nad strumieniem za siedmioma górami, za ciszą leśną. A w komnatach szklanego zamku o zamyślonych kolumnach więdły kwiaty…
Śpiew murów
Nocą, gdy miasto odpłynie w sen trzeci, a niebo czarną przewiąże się chmurą, wstań bezszelestnie, jak czynią to dzieci, i konchę ucha t a k przyłóż do murów. Zaledwie westchniesz, a już cię doleci z samego dołu pięter klawiaturą w szumach i szmerach skłębionej zamieci…
Gwiazdka malej gwiazdki
Rozwrzeszczała się czerń z gazet pierwszej strony Shirley! Maleńki cud zaklęty w siedmiu literach Wyły przechodniom w oczy plakaty, fotosy, neony Shirley Tempie! Wkrótce nowa premiera! „Film musimy skończyć!” sekunda kosztuje dolara, reklama w pełni, nie będę zaczynał od nowa Próżno prosił Tempie – senior…