„Michenhauz Henryk, rotmistrz ratajski J.K.M., zaślubił w
Kujanach 10 lutego 1650 r. Małgorzatę z Hornów i
bezpośrednio potem był zabity przez swego szwagra
Horna”.
(Księgi i notatki metrykalne Parafii Ewangelicko-Reformowanej Keydany)
Cyt. za: Szymon Konarski, Szlachta kalwińska w Polsce
Ależ Kujany to obok Szetejń i tam drogą wzdłuż Niewiaży
bosonogi biegałem. Więc duchowny z Kiejdan, gdzie był
zbór, przyjechał saniami (luty) do Kujan, żeby dać ślub. To
nie mogli na ślub pojechać do Kiejdan? A czyje były
Kujany? Michenhauza? Hornów? W tej zbieraninie nacji
przy księciu Radziwille skąd pochodzą te nazwiska? I
dlaczego Horn zabił pana Henryka Michenhauza? Ucztując
razem i w pijanej zawadzie? Czy może z powodu
kazirodczej miłości do Małgorzaty? I jak? Ciosem szabli?
Rapiera? Z muszkietu? Z krócicy? I gdzie rotmistrz Jego
Królewskiej Mości został pogrzebany? Co dalej działo się z
wdową po nim, Małgorzatą? Kogo poślubiła? Z każdym
dniem coraz głębiej, sam cień, wchodzę między cienie.
Stulecia mijają, imion i duchów dokoła mnie coraz więcej,
nie tak jak w młodości, kiedy rytm mojej krwi zabraniał
ludziom minionym dostępu. Teraz im bliski, wzywam ich,
wyobrażam. I ziemia, jej ziarnistość, w bosych stopach
pamięć kolein drogi z jej kałużami po deszczu, w górze
park i dwór Kujany. Ilu ich, tych, którzy w tej okolicy żyli,
cielesnych, jak ja jestem cielesny i dlatego niezdolny
zrozumieć, jak życie może zmienić się w śmierć i
podnoszące się w oddechu płuca znieruchomieć. Tak silnie
myślę: tutaj, że wystarczyłoby wziąć ten malutki skrawek
planety Ziemi i budować na nim niewidoczną wieżę
żywotów aż pod niebiosa, teraz kiedy ich kości nikt już nie
znajdzie. A to jest, jak kiedy przy stole na naszym
przyjęciu studentów i studentek nagle przestawałem tam
być i nasz wszystkich, rozgadanych, śmiejących się,
ogarniałem wzrokiem, jak gdybym już tych, co żyli byli
dawno.