Ślub

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Zapalili gromnice,

zawiesili wieńce

u złotego ołtarza —

za nogi, za ręce

powlekli dziewicę

i aptekarza.

Ksiądz do nich przemówił jak zwykle po chińsku,

ze słodkim uśmiechem na ustach.

Matki śmiały się z żalu

i płakały z radości,

ręce składając na biustach.

Po czym oblubienicę w przeźroczystym woalu

otoczył tłum świetnych gości.

Zaś na chórze złośliwie kłaniały się z kątka

skrzydlate embriony, czerwone dzieciątka

i odpędzały z gniewem raka, nowotwora,

który tu zajął miejsce jeszcze wczoraj z wieczora.

5/5 - (1 głosów)
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Wiersze popularnych poetów