Już wstążkę pawilonu wiatr zaledwie muśnie…
Cichymi gra piersiami rozjaśniona woda,
Jak marząca o szczęściu narzeczona młoda,
Co zbudzi się by westchnąć — i wnet znowu uśnie…
Mniejsza o ciszę morską, pamiątki, polipa!
Zostańmy przy kochance. Nie chcę czytać dalej.
Cóż to? jej usta we łzach jak w morzu korale?
Zbudziła się, westchnęła, lecz już nie zasypia?
Wzdycha! już tylko wzdycha! fala jak straszydło
wzrasta nagle, huragan gra na deszczu harfie,
pawilonem miłości gorzki wicher szarpie,
a szczęście narzeczonej już Bogu obrzydło.
Hydra zwija trwożliwie rozwiane ramiona
i czeka w wodnej grocie, aż fale opadną,
podczas gdy biały okręt idzie z wolna na dno
jak marząca o szczęściu młoda narzeczona…
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska