Zachód słońca na zamku

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Wawel płonie — różowo-fiołkowo-przeźroczy.

Szyby żegnają słońce, które w dół się toczy,

krzyczą swój zachwyt wspólny, złocisty i ślepy,

wśród mgieł słodkich jak chińskie bladobarwne krepy…

Oto święto na zamku — święto pięciu minut,

wśród murów z ametystu i murów z rubinu.

W komnatach, gdzie zawisły różowe opary,

chodzą króle, królowe, siedzi Zygmunt Stary. —

Wychylają się widma w świat ze złotych okien,

niedojrzane oślepłym od poblasku okiem.

— Patrzą w barwy rozlane po niebie i wodzie

i są — pogodne bielce — z całą tęczą w zgodzie.

Jeden cień za filarem kryje się bez słowa —

to Jadwiga, królowa pozafijołkowa,

omdlewając w kąpieli barw grających społem,

słucha, łodygi białe rąk wznosząc nad czołem,

jak czerwień śpiewa w szczęściu, a fiolet w rozpaczy,

że świat jest barwnym dźwiękiem, który nic nie znaczy…

Twoja ocena
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Wiersze popularnych poetów

Ludzie dla początkujących

Ludzie dla początkujących. To oni. Z nostalgicznych depesz. Zestrzeleni ze wspomnień. Pośmiertni. To oni. Filuterne wiosła w rękach. Na skalnych ścieżkach jeszcze ślady. Spłoszony kamień spada pomiędzy ich głosy. Niewymeldowane dotąd strzępy…

powiem ci jak cię spotkam

Słońce rozbełtana rybka. Opuszczamy podwórko, szlaban cicho klaszcze i rajskie drzewa gubią ikrę: pola w kolorze rudy orangutan. To sen czy może weź się w garść i nie pracuj nocami,…

Chodź na piwko na przeciwko

Żonka w domu czeka, nie naciągaj mnie Pozna już z daleka, że urżnąłem się Kiedyś oczywista będzie mała czysta Dziś kufelek piwka starczy nam Chodź na piwko naprzeciwko Tam jest…