1.
Rzekł Nietoperz do żony:
„Ale masz brzydkie błony”,
więc żona u fryzjera
błony sobie obcięła.
Już nie mogła męża śledzić,
więc mąż Kunę jął odwiedzać.
Bywał u niej, przesiadywał,
żonę mało co widywał.
2.
Żona w jaskini siedzi,
gołych kości się wstydzi,
aż pewnego wieczora,
gdy mąż powrócił z bora,
wychynęła zza skały,
ukazując szkielet cały,
aż mąż w strachu począł wołać:
„Żono, przybądź mnie ratować!”
3.
„Twojej żony tu nie ma,
umarła trzy dni temu,
nie od kuli ni z głodu,
lecz z twojego powodu.
Jam jej dusza świątobliwa,
będę teraz cię dręczyła:
choć chcę być na tamtym świecie,
bez błon nie mam jak ulecieć.”
4.
Nietoperz tak się zestrachał,
że mało co się nie urwał
z sufitu i łup na te skały
i roztrzaskał się cały,
ale najpierw pomyślał:
No dobrze, o holender,
już nie muszę udawać,
bo to jest duch, nie żona.
5.
I powiedział: „Kochanie
– choć nigdy tak do niej nie mówił –
daj już spokój z tą grozą,
przecież się ciebie nie boję.
Po co masz mnie tu dręczyć
i siebie przy tej okazji;
czy nie lepiej się zdobyć
na jakiś trwały rozejm?
6.
No pewnie, że zamiast w grobie,
lepiej ci będzie w jaskini:
jeszcze się do czegoś przydasz.
Ja zamieszkam, pozwolisz?,
z Kuną, nie miej mi za złe,
ale to moja dziewczyna.
Jak widzisz, jestem szczery,
z duchami trzeba otwarcie.
7.
A ty nam będziesz gotować,
kiedyś byłaś w tym dobra,
i czasami pozmiatasz
pajęczyny z sufitu:
będziesz się mogła poczuć
niczym żywa wśród żywych.”
Tymi słowy z żony śmiał się
mąż, co już demonem stał się.
8.
Lecz żona bez przerażenia
tępo na trupa spoziera,
nic nie słyszy, nic nie wie,
myśli z troską o pogrzebie
i o losie i o winie
i na koniec o przyczynie,
że ją bóg uczynił takim
pół motylem, pół robakiem.