dla Elżbiety Siweckiej
Bardzo w sumie przyjemnie. Przerażenie pełznie
i nie ma skocz, moje żabki. Żeby znosić
siebie, trzeba mieć odpowiednie lustro, niewymownie
dokładne, lecz kogo na nie stać? Kogo stać
na to, żeby się budzić rano? Chyba słońce i kota,
a kot budzi się po to, żeby dalej spać.
Z tych połączeń wynika nie brak połączenia,
ale zestaw. Mówimy zestawami głosek
i co z tego, że przez mgłę? Znoszenie bywa równie
fajne jak wnoszenie, zwłaszcza jako perspektywa,
i zwróć mi tutaj uwagę, wiś jak liść,
wywróć na odwrót żywość, żeby dbać.
Przekładać znaczy przerwa. Wykonywa ruch,
któremu nigdy nie dość wiary. Wyrozumowany
i drobny, i jeżeli nigdy nie używać szminki,
to nawet ona, do nareszcie, wtedy
nie będzie nawet rzeczy i zdążymy, czemu
nie należy się dziwić, tylko jeszcze trochę spaść.
Warszawa, 14.12.11
Adam Wiedemann