Bałtyki

Tomas Tranströmer

Wiatr chodzi po sosnowym lesie. Szumi ciężko i lekko.
Bałtyk też szumi pośrodku wyspy, głęboko w lesie jest się na pełnym morzu.
Stara kobieta nienawidziła szumu drzew. Jej twarz drętwiała z melancholii, gdy wiał wiatr:
„Trzeba myśleć o tych, co na morzu, na statkach”.
Ale w tym szumie słyszała także coś innego, tak jak i ja, jesteśmy krewniakami.
(Chodzimy razem. Ona nie żyje od trzydziestu lat.)
Szumi w tym wietrze „tak” i „nie”, nieporozumienie i zgoda.
Szumi troje zdrowych dzieci, jedno w sanatorium i dwoje nieżywych
Wielki podmuch, który rozdmuchuje życie w jednych płomieniach, zdmuchuje inne.
Warunki
Szumi tam: Zbaw mnie, Panie, woda zagarnia moje ciało.
Idzie się długo i nasłuchuje, aż się osiągnie punkt, gdzie granice się otwierają albo raczej
gdzie wszystko staje się granicą. Otwarte miejsce
pogrążone w mroku. Ludzie wysypują się ze słabo oświetlonych budynków.
Rozgwar.
Nowy podmuch wiatru i znów pusto i cicho wokoło.
Nowy podmuch wiatru, szumi o innych brzegach.
Mówi o wojnie.
Mówi o miejscach, gdzie obywatele są pod kontrolą,
gdzie myśli buduje się z rezerwowymi wyjściami,
gdzie rozmowa przyjaciół naprawdę staje się próbą przyjaźni.
A gdy się jest z tymi, których nie zna się zbyt dobrze.
Kontrola. Pewna szczerość jest wskazana,
byle tylko nie spuszczać wzroku z tego, co dryfuje na
skraju rozmowy: czegoś ciemnego ciemnej plamy.
Czegoś co może zdryfować do środka
i zniszczyć wszystko. Nie spuszczaj tego z oka:
Z czym to można porównać? Z miną?
Nie, to byłoby zbyt uchwytne. I niemal zbyt pokojowe,
bo na naszym wybrzeżu większość opowiadań o minach
kończy się szczęśliwie, strach ograniczony w czasie.
Jak w tej historii z latarniowca: „W jesieni 1915 spało się
niespokojnie…” itd. Zauważono dryfującą minę
znosiło ją z wolna ku latarniowcowi, który zanurzał się
i wznosił czasem ogarnięty falami, to znów wyłaniając się
jak szpieg z tłumu ludzi.
Załogę ogarnął strach, strzelano do miny z karabinu.
Na próżno.
W końcu spuszczono łódź na wodę,
umocowano długą linę do miny i holowano ją ostrożnie
i długo do ekspertów.
Ciemny kadłub miny ustawiono potem na piaszczystym
placyku w parku jako ozdobę
razem ze skorupą Strombus gigas z Indii Zachodnich.
A morski wiatr chodzi w dali w suchych sosnach, spieszy przez piaski cmentarne,
obok pochylonych kamieni, z nazwiskami pilotów.
Suchy szum
wielkich bram, które się otwierają i wielkich bram, które się zamykają.

Twoja ocena
Tomas Tranströmer

Wiersze popularnych poetów

Wesele poety

                            Basi Śpiew I Co się zdarzy przy drodze – nie wraca, i to, co w wieczność odchodzi – ginie. Nie płacz, nie płacz, zawsze pozostaje urojona podróż po obłokach. Nie płacz, zawsze jeszcze zostanie tabun drzew niby masztów ze złota, jeszcze pragnień w powietrzu śpiewanie,…

Nagość nas kocha

Nie oddaj im mojego ciała Zgódź się na wszystko – tylko nie oddaj im mojego ciała Spal je W środku nocy Przy zasłoniętych oknach Zawiń w liście aloesu w bandaże zdarte z brzozy w ostre skóry zwierząt Zasyp gałązkami ziarnami bursztynu igliwiem nocy Podpal Niech…

Zakochanie

Jest tam tak cicho, że słyszymy piosenkę zaśpiewaną wczoraj: „Ty pójdziesz górą, a ja doliną…” Chociaż słyszymy – nie wierzymy. Nasz uśmiech nie jest maską smutku, a dobroć nie jest wyrzeczeniem. I nawet więcej, niż są warci, niekochających żałujemy. Tacyśmy zadziwieni sobą, że cóż nas…