Młodości złotej i bezcennej
Nie płaczę nigdy: Niczyj żal
Nie płacze doli — bezpromiennej…
Lecz serce skrwawi ni to stal,
A duszę zroszą łzy tułacze,
Gdy, wlokąc się przez wieś, zobaczę
Małego chłopca, co jak liść,
Jak zwiana z wierzby puchów kiść
Samiutki, w prochu gdzieś pod płotem
W łachmanach tkwi, zszarganych błotem.
Ach, wtedy zda mi się: To ja!
To ta miniona młodość ma!
I zda się jeszcze, że i na nie
Wiośniane nigdy nie tchnie wianie,
Wolności święty wiew!… Bez kras
Przeminął wreszcie jego czas,
Młodości złoty płomień zgasł…
I czad mu duszę tak przygniecie,
Że na szerokim wolnym świecie
Najmitą będzie… Kiedyś tam,
By łez nie ronił na zły los,
By w całym świecie nie był sam, —
Ostrzygą mu pod miarą włos…
tłumaczenie Sydir Twerdochlib
Taras Szewczenko