Poetom snu

Witold Wirpsza

Szyje łabędzie, którym obca wojenna sztuka

i obce lwy, suszące piasek pustyni w Afryce

– przesuwają jeziora w tył, w krainę śmierci

i brzegi do tyłu, w krainę możnego oddechu.

Gołębie dzioby, otwarte jak ludzkie oczy,

którym ciała poległych wlały miękkość pobojowiska,

piją wody ciepła i czarnym nocnym haustem

zrzucają śpiącą Europę jak worek – w morze Śródziemne.

 

O, tam rozkosz! I ludność Francji, leniwe hiszpańskie kobiety,

pijani Anglicy, śpiewność Rosjan i powolni Szwedzi

będą się przechadzać po dnie, podobni straszliwym aniołom,

będą odkrywać swą ludzkość, pozbawioną ciężaru ciała,

nieważcy, staną się braćmi, płynący, wierzący w Boga łatwo

jak w latarnię morską. Tu, wśród wodorostów

każdą zieloną smugą nauczą się własnych włosów

i spragnieni, pić poczną jak konie; w końcu się uniosą

i rozpłyną w chmurach – w dnach powolnych parowców.

Podobni pęcherzom powietrza – tu, wśród wodorostów.

Podobni końskim chrapom, miękkim końskim chrapom

tu, wśród wodorostów.

Poeci snów – wam moje zdziwienie,

jak wielka przepaść, w którą wlewa się ogrom płynnego żelaza,

rozwartym ujściem chińskich rzek: dźwiękiem gongu.

Twoja ocena
Witold Wirpsza

Wiersze popularnych poetów

Kochana

Nie muszę pytać czy otworzysz Bo wiem że jeśli zjawię się To w progu będziesz stać I zdejmę płaszcz podszyty lękiem Gdy przy mnie i przy nikim więcej Twoja jasna…

noce

Origami składane w trójkącie żółtego światła Dźwięk zaginanego papieru Noc w noc papier, koła na stole, maile od Hindusa Koncentracja gotówki na kontach Głuchy telefon, czarno w listach, groźby

który sprawia, że można być człowiekiem

Michałowi Smarzyńskiemu poznaliśmy się, gdy szukał zegarka. badał każdy kąt, dotykał ścian, słuchał mnie czekając na tykanie. serca chyba, bo jak później się zwierzył, zegarka nigdy nie miał. po prostu…