Bliżej mi do nudnych, długich
podróży pociągiem, niż do ciebie
mój lęku. W głębszych warstwach
drewna chroboce niedźwiedziówka.
A może, człowieku, trzaska
gałąź. Wszystkie sezony,
za którymi tęsknię – pisane
czarno na białym. Śni się kotka,
do połowy, zjadająca swoje
szczenię. Na widok kominiarza
chwytam za rzep przy kurtce.
Dziadek miał kamienicę na starym
rynku jeszcze, a oni chcieli, żeby im oddać
górę. Kuzyn Adam mi spódnicę do góry
podnosił, a potem, z powołania,
został księdzem. Babka ma bliżej, niż dalej.