Raz w przedwieczornej mgle w Londynie
Ulicznik jakiś mnie zaskoczył
Podobny był do mej jedynej
Ze wstydu więc spuściłem oczy
W spojrzeniu jego czując drwinę
Niech cegły zwalą się lawiną
Jeślim cię miła fałszem karmił
Władcą Egiptu i władczynią
Jestem i ciurą jego armii
Jeśli nie jesteś mą jedyną
W rogu ulicy która płonie
Ogniami wszystkich swoich fasad
Ranami mgieł w nieutulonej
Krwawiącej skardze wszystkich fasad
Kobieta szła podobna do niej
Ten wzrok nieludzki i niewierny
Ta blizna tuż pod szyją gołą
Pijana szła przez próg tawerny
W tej samej chwili gdy pojąłem
Tamtej najmilszej fałsz bezmierny
Żal się już piekłem na mnie wali
Otwórz się niebo niepamięci
Za pocałunek jej zuchwali
Królowie życie z własnej chęci
Nędzarze cień by swój sprzedali
Pamięci o mój piękny statku
Czy już nam nie dość podróżować
Po fali wód o przykrym smaku
Od zórz po zmierzchy od różowych
Aż po te smutki na ostatku
Szalbierko żegnam twój kobiecy
Cień pomylonych dwóch postaci
I tej z którą zwiedzałem Niemcy
Jam ją w ubiegłym roku stracił
I nigdy nie zobaczę więcej
Słońce twe czerwcu żarem lutni
Zbolałe palce moje parzy
W malignie melodyjnej smutnej
Wędruje przez mój piękny Paryż
Gdzie życia żal mi tak okrutnie
W kawiarniach gęsto zakopconych
Zawodzą miłość swą Cygany
I chrypią nucąc ją syfony
I kelner ścierką przepasany
Do ciebie ciebie utraconej
tłumaczenie Adam Ważyk
Guillaume Apollinaire