kolejny ranek w domu Aleksandry
budzę się i mam przed oczami sufit, wiesz – takie odwrócenie grawitacyjnej jaźni. i wiem instynktownie, że to wszystko przez niego – igra sobie ze mną, celowo podkłada pod oczy, stopy, ręce najmniej spodziewane elementy, że człowiek sam nie wie gdzie zrobić przerzutnię. chodzę po mieszkaniu, kota szukam. co raz potknę się o pustą butelkę … Przeczytaj wiersz