Rozdział

Tomasz Pułka

Bo pewnego rodzaju ręka, na ramieniu
przewodnika, w pełnym deszczów
lipcu, gdy można pozwolić sobie
na dwuzdaniowe pożegnanie: od teraz
do tutaj. Bo już piąty dzień oglądam
odjeżdżające samochody, a moje ręce
i brak pracy świadczą o nadmiarze
snu. Bo kiedy się budzę, zawsze
jest jakieś morze. I może pachnie
rybami i solą.

Bo warto było czekać. I teraz jest lipiec
jak ta noc, gdy potrąciliśmy sarnę.
Patrzyła na szybę, nie widząc
nas zupełnie.

Bo są takie załamania, jak wtedy, gdy
ze światła do świata, jak od ciebie do mnie.

Twoja ocena
Tomasz Pułka

Wiersze popularnych poetów

Słońce

Barwy ze słońca są. Bo ono nie ma Żadnej osobnej barwy, bo ma wszystkie. I caŁa ziemia jest niby poemat, A słońce nad nią przedstawia artystę. Kto chce malować świat w barwnej postaci, Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce. Bo pamieć rzeczy, ktore widział,…

Szacowny starcze, iskierko ostatnia

Szacowny starcze, iskierko ostatnia Dawnej Polaków ochoty! Płaczesz, ojczyzna, niegdyś zbyt dostatnia W skarby, oręże i cnoty, Dziś zubożała: podłych duchów matnia, Upłynął ojców wiek złoty. W odrodnym płodzie pełzną i nadzieje, Gwałt, co ją zniszczył, jeszcze się z niej śmieje. Nietrwałość ludzkiej roboty znamieniem,…

Dokoła klombu

Gdy wzbiera ciszą śmierci południa upalność, — Dokoła mego klombu — zgiełk i niewidzialność! Grzmią wozy, chrapią konie i dzwonią kopyta, — Lśni kurzawa, ku słońcu bezrozumnie wzbita! Wciąż dokoła, dokoła… Wciąż tą samą drogą!… Słychać wszystko i wszystkich — nie widać nikogo! Pędzą z…