Michałowi Smarzyńskiemu
poznaliśmy się, gdy szukał zegarka. badał
każdy kąt, dotykał ścian, słuchał mnie czekając
na tykanie. serca chyba, bo jak później się
zwierzył, zegarka nigdy nie miał. po prostu był
nadwrażliwy, choć chował to skrzętnie
w każdym słowie. gdy opowiadał, zamykał historię
sobą, ubierał się w nią i chodził po
pokoju, przeglądał się w lustrach. opowieść
krążyła w jego żyłach jak szklanka po stole,
jak źrenica oka gdy patrzył prosto w ciemność.
gdzie polewałem wódkę. i zawsze stawiał tę szklankę
bliżej prawego krańca stołu, jak gdyby czekał
na znak. na rękę która sprawi że naczynie spadnie
na podłogę, rozbije się. żeby można było zbierać
okruchy. ranić nimi dłonie, patrzeć jak wsiąkają
w skórę.
i mieć w sobie choć drobinę przedmiotu.
Tomasz Pułka