A jest rozkwit przekosmatych sasanek
o przedświcie, o wschodzie, o poranku –
a gdy słońce odpoczywa na drzewach,
im zalążnia jak serce dojrzewa;
to jest sprawa zwykła i prosta
a zawiła jak kwiecień i wiosna,
że o wschodzie, o świecie, o poranku
kwitnie fiolet przekosmatych sasanków. –
Już nie mamy nazbyt długich nóg,
ni sterczących, kościstych łopatek.
Nocą skronie krwi rozsadza huk,
kiedy księżyc przez okno się skrada –
ktoś przyjeżdża w Buenos Aires w aucie
i zagląda siną twarzą przez szyby –
wysrebrzone szafy chcą nas gwałcić
(ratuj, Boże!! – a gdyby… a gdyby…)
Zamknąć oczy – wtulić głowę po kark
pod poduszki rozedrganą głuszę
i od strachu rozpaloność warg
pocałunkom oddawać poduszek.
Jakże trudno wiosennymi rankami
uspokoić serc wzburzoną krew,
gdy wmawiają w nas troskliwe mamy,
że treść serca, to tylko as kier
A czy wiedzieć można – a czy zbadać można,
jak wygląda sasanek rozpuchnięta zalążnia, –
a czy można wiedzieć – a czy można poznać,
jak bolesną bywa ziółkowata wiosna? –
Na kępkach wiosennych mchów
boleśnie leżą bez tchu
omdlałe, liliowe sasanki,
w wiosny podmuchu świeżym
przypłynął żal bezbrzeżny
na pośródleśną polankę – –
My chcemy konstytucji, my chcemy swego prawa,
że wolno nam bez wstydu otwarcie w świat wyznawać
prawdziwość krwistych burz,
że wolno wcielać w słowa odruchy chceń najszczerszych,
że wolno nam już wiedzieć, że mamy ciepłe piersi
prócz eterycznych dusz, –
my chcemy konstytucji i praw dla siebie pełnych,
że wolno nam zrozumieć: mężczyzna, to nie eunuch
i wielbić mięśni hart,
że wolno nam już pojąć, jak miłość ludzi wiąże,
że wolno nam nie chować pod stos różowych wstążek
biologicznych – prawd! –
A jest rozkwit przekosmatych sasanek
o przedświcie, o wschodzie, o poranku –
a gdy słońce odpoczywa na drzewach,
im zalążnia jak serce dojrzewa;
to jest sprawa zwykła i prosta
a zawiła jak kwiecień i wiosna,
że o wschodzie, o świcie, o poranku
kwitnie fiolet przekosmatych sasanek.