Przez całą noc olbrzym kiwał się przy bankomacie.
Nie mogłam spać i kibicowałam mu z okna.
W programie przyrodniczym o mątwach
cytowano amerykańską poezję:
„Morze północne nigdy nie zasypia”.
Założyłam buty i poszłam na plażę.
Sprzedawca bursztynów piekł kiełbaskę
nad małym ogniskiem przy wydmach.
Nasze granatowe cienie turlały się po piasku.
Biały ptak z dziobem płaskim jak łyżka
szukał smakołyków w niciach wodorostów.
Lasery dyskoteki przecinały plażę,
a potem niebo zrobiło się pomarańczowe
i patrzyliśmy na nie: ja i sprzedawca bursztynów
żujący swoją kiełbaskę.