Inwokacja

Józef Czechowicz

Liczę 22 piętra

liczę 22 lata

jest nas dwudziestu dwóch

Człowiek to transformator

a przecież można liczyć miesiące albo dnie

ileż wtedy sobowtórów ma staruszka w pince-nez

nieskończony jest przemian ruch

Przez pince-nez widać w błękicie żonglowanie

z rzadka piłka upada na tenisowy kort

ręce ciągle zajęte planet podbijaniem

w pikowej bluzce córka komunisty

w jedwabnej koszuli lord

dysonansowy dystych

To nie jedno to zawsze to wszędzie

wielka wielość nieskończoność Cyfr

to co było to co jest to co będzie

w matematyce ma leitmotiv

Mam dopiero 22 lata

znam dopiero 22 piętra

znam zaledwie dwadzieścia dwoje warg

zapomniałem miliardy o swej dumie pamiętam

nieść się wysoko jak maszt wśród latarń

przez dnie przez gwar przez targ

Twoja ocena
Józef Czechowicz

Wiersze popularnych poetów

Miły kawałek

1. Bez gry wstępnej: wyszedłem do kuchni, by zjeść cztery kanapeczki, wypić kawę i zapalić papierosa. Podczas „posiłku” czytałem skandynawski kryminał o szwedzkim policjancie. Jeślibym musiał w tym momencie przyznać,…

Gdziekolwiek

Gdziekolwiek jestem, na jakimkolwiek miejscu na ziemi, ukrywam przed ludźmi przekonanie, że  n i e   j e s t e m   s t ą d. Jakbym był posłany, żeby wchłonąć jak najwięcej barw, smaków, dźwięków, zapachów, doświadczyć wszystkiego, co jest udziałem…

Moneta

Czekam tam gdzie upadłam Ulica schody chodnik albo stadion Przecież nie muszę leżeć Wystarczy żeby zechciał we mnie ktoś uwierzyć Jestem wciąż trochę warta Choć mnie wydarła z czyichś spodni…