W najzieleńszej z naszych dolin,
Od aniołów zamieszkały,
Promienisty i pogodny –
Niegdyś zamek stał wspaniały.
Tam- w krainie władcy Myśli
Stał świetlany zamek ów:
Żaden seraf nie nakreśli
Skrzydłem cudnych takich snów.
Kołysał się tam na dachu
Szereg złotych flag bogaty:
Ach – to wszystko było dawno,
Przed dawnymi bardzo laty.
Z wietrzykami, co igrały
W posłoneczne owe dnie –
Przez omszone, jasne wały
Wonny eter w sale mknie. –
Wędrownicy, w tej dolinie,
Przez dwa okna jaśniejące
Widzą duchy, w takty liry
Melodyjnie kołujące
Wokół tronu, lśniąc wspaniale,
Iście, jak porphyrogen,
W należytej widniał chwale
Świetny zamku władca ten.
Promiennymi od rubinów –
Świetlanego zamku wroty –
Płyną – płyną – ciągle płyną
Muzykalne ech istoty,
Których słodkim było losem
Wciąż królowi nucić śpiew,
Ponad wszystko cudnym głosem –
Wiedzy ludów niosąc siew.
Aż ci naraz w czarnych szatach
Spadła chmura klęsk obfita;
Płacz, bo nigdy złota zorza
Już nad zamkiem nie zaświta.
I ów pałac – co jaśnieje
Dotąd chwałą – w mroki padł –
I straszliwe jakieś dzieje
Z niepamiętnych dźwiga lat.
A wędrowcy dziś w dolinie
Przez dwa okna krwią płonące –
Widzą formy, rozdźwięczone
Fantastycznie kołujące –
I jak rzeki wir szalonej
Rój zgrzytliwych płynie ech,
Poprzez wrota – wykrzywiony
Bez uśmiechu w wieczny śmiech.
przekład Antoni Lange
Edgar Allan Poe