Żebrak smutku

Tadeusz Gajcy

Świa­tłom jak ku­ran­tom zło­ci­stym
prze­biegł dro­gę czło­wiek po drob­niut­kim świ­ście –
chi­ty­no­wy nie­mal.

Dziew­czy­na sto­ją­ca na skra­ju me­lo­dię na­kry­ła far­tu­chem
jak li­ściem.
Usta mia­ła ma­leń­kie
i pręd­kie,
a szysz­ka świe­ci­ła w jej ręku
jak klej­not albo lu­ster­ko.

Po śpie­wie czło­wiek się wspi­nał,
grzbiet wy­gar­biał jak owad,
pew­nie pła­kał – bo w sło­wach
jak w bursz­ty­nie trzy łzy miał –

Za fi­ran­ką z barw mo­ty­lich,
za szy­bą z źre­nic ry­bich
le­pi­li wła­śnie ser­ce z gli­ny
dla smut­nych i nie­ży­wych.

Ser­ce było z kształ­tu jak szysz­ka,
a śpie­wa­ło – jak dziew­czy­na śpie­wa,
więc choć czło­wiek jak deszcz się prze­my­kał,
ujść nie zdo­łał –
i wró­cił, by że­brać.

Twoja ocena
Tadeusz Gajcy

Wiersze popularnych poetów