Przed odejściem

Tadeusz Gajcy

Po­ra­sta je­sien­ną mgłą
mój kraj jak wło­sem si­wym.
Lecz nim po­że­gnam go
dło­nią z mę­czeń­skiej gli­ny,
lecz nim się zgo­dzę z ko­ro­ną
cier­nio­wych lip i we­zmę
w bok mój i ser­ce bez­bron­ne
ciem­ność jak ostre na­rzę­dzie,
niech bły­ska­wi­cy la­ment
znów mnie na wiecz­ność wy­wo­ła,
bym uniósł sam sie­bie jak pal­mę
i pło­mień po­czuł u czo­ła.

Po ko­ściach zdep­ta­nych idąc
po­rów­nam ży­wioł z ży­wio­łem,
gwiaz­dę za­wist­ną na­zwę,
co nad mą gło­wą cze­ka,
mło­dość przy­wró­cę i mi­łość
snom nie­win­ne­go czło­wie­ka,
nad któ­rym wół i osio­łek
i anioł smut­ny się zwie­sza.
Nogą ogni­stość przej­dę
jak ptak przez ob­łok prze­cho­dzi,
aby pod brzo­zą zwę­glo­ną
mrów­kę po­cho­wać nie­ży­wą –
I dło­nie rzu­cę do wody,
aby nie mo­gły za­pło­nąć,
gdy przyj­dzie spo­cząć pod krzy­żem.

Twoja ocena
Tadeusz Gajcy

Wiersze popularnych poetów

Wierszyk dla piegowatej Ninja

I Zakaz, albo przyzwolenie na zamknięte oczy, teraz, kiedy patrzysz. Pokój ciemny i pełny, gdzie znów jestem bezdomny. Tyle tu ciała, choć ślina wciąż gorzka: włos na języku, Adam w łóżku obok. Coś, co jest odbiciem odbicia, tłem przejścia przez brzuch. Słodkim początkiem, cieniem na…

On działa

On działa, w blasku i w ciemności, w huku wodospadów i w ciszy snu, lecz inaczej, niż głoszą wasi pasterze, pozostający pod dobrą opieką. szuka najdłuższej linii, drogi, która jest tak okrężna, że prawie niewidoczna. Gubi się w cierpieniu. Tylko ślepcy, tylko sowy czują czasem…

Upadek

Śmierć człowieka jest jak upadek państwa potężnego, Które miało bitne armie, wodzów i proroków, I porty bogate, i na wszystkich morzach okręty, A teraz nie przyjdzie nikomu z pomocą, z nikim nie zawrze przymierzy, Bo miasta jego puste, ludność w rozproszeniu, Oset porósł jego ziemie…