Temu, który przyjdzie

Tadeusz Gajcy

Z tam­tej stro­ny, gdzie mała ko­lum­na
nie­ba świe­ci, u stóp zie­mi drę­twej
my je­ste­śmy. Po­myśl: sen i ból nasz
na­po­jo­ny pul­so­wa­niem rze­ki,
kwia­tów szme­rem w po­wie­trzu nie­trwa­łym
sły­szysz jesz­cze pro­sty jak or­ga­ny.

Czas, co smut­ne cia­ło ma we­se­lić,
kło­sy zgi­na nie­bie­skie jak da­chy
mia­sta twe­go i ob­ło­ków kie­lich
chy­li w mło­dość mu­zycz­ną. Więc w bla­sku
rze­czy sto­isz, w rę­kach nić pej­za­żu
wi­jesz ja­sną, jak my złe że­la­zo.

Ach, tak się dzie­jom ju­trzen­nym na­patrz,
jak my twa­rze w pło­mie­niu kute
zwra­ca­li­śmy, gdzie grom swo­je świa­tło
jak fon­tan­ny pod­no­sił łód­kę.
Lecz się ko­chać nie ucz tych ogni,
bo sen ła­twy – lecz smu­tek pod nim.

Bo wy­star­czy nam jed­na zie­mia,
choć stron czte­ry i nie­ba ob­szar
dziw­nie pła­ski stoi jak z cie­nia.
Tyl­ko jed­nej za mało mi­ło­ści,
by sen prze­być i sta­nąć po­wtór­nie
dłoń bez­bron­ną uno­sząc jak stru­nę.

Twoja ocena
Tadeusz Gajcy

Wiersze popularnych poetów

Wspólne fanaberie (nokturn)

z marketingowego punktu widzenia zazdrość jest tytułem amerykańskiego filmu z punktu widzenia amerykańskiego filmu ta sala jest pusta więc wyjdźmy na zewnątrz tu jest za gorąco pozwól że zdejmę krawat i odprowadzę cię do świeżo kupionego mieszkania zjemy kolację i porozmawiamy o jutrzejszym śniegu może…

Świeże kwiaty

Igor Strawiński napisał już tę piosenkę o sowie i kotku My wiemy: nic już więcej nie napisze On jednak zamyśla kwartet i symfonię (swoim zwyczajem nie słyszy ich toteż nie istnieją Nawet tam) a tymczasem jest wożony do miejsc gdzie był młody i gdzie napisał…

tak bardzo lubię słuchających księżyca

uczę cię od nowa i ciągle tego samego. zdania buduje się na stole. kładąc najpierw orzechy, potem jakiś kamyk, niedopałek, kilka gałązek zza domu. zdania się najpierw z czcią pakuje w pastelowy papier. trzeba zachować misterium, trzeba zapalić świece. a dopiero gdy się napijemy wódki…