Fizjologia

Zuzanna Ginczanka

Pod opalonym naskórkiem krew podrażniona boli –
w krętych opętlach tętnic życie wylewa wisłą,
w cienki nabłonek wargi ciśnie się krwawo półkolem,
rumieńcem zgrzanych policzków w manifest chce mi wytrysnąć –
cieszę się: życie! (wykrzyknik); oddechom daję posłuch,
że niby: lat siedemnaście,
że niby: jestem szczęśliwa,
a przecież jestem nadziana na pal, na własny kręgosłup
(mam w sobie śmierć nieuchronną jak igła krążąca w żyłach),
to nie da się przekabacić,
i nie da się przeżebrać:
w prześwicie słońca przez dłonie mogę pięć kości dostrzec –
pod pomarańczą piersi jest suche jak gałąź żebro,
a pod gibkimi mięśniami jest sztywno chruściasty kościec –
Oczami jak agrafkami
ostro wpięłam się w świat,
żółto strzelony promień
w źrenicę wwiercił się jak świder –
znienacka srebrzystym dyskiem
blask w odbłysk tęczówki wpadł,
znienacka w przymknięciu powiek
wzrok z chwytu świata się wydarł –
pamiętasz, jaki ma znak
w dwa serca rozcięta grusza –
i jaki na wargach smak
zostawia jabłeczny rozgryz?
soczysty wytrysk czereśni,
gdy podniebieniem ją zdusisz,
jest zwiastowaniem bolesnym
i lipca chrzestem szczodrym –
Ostrość. Czujność. I baczność.
: broń naostrzona – zmysły
w walce z dniem, co jest dzisiaj,
zdobywam następny dzień –
zgrzyt żwiru, żarna i żużlu
jest wiedzy tajnym domysłem,
a łupem jest to i tamto
i wszystko, wszystko, co wiem.
Walko, tania sentencjo,
w której zwycięstwo jest klęską,
w której zdobywasz kwadranse,
któreś właściwie już oddał;
pod lśniącą klingą – źrenicą,
siekącą ostro i gęsto
wyczuwam twarde obrzeże –
pusty jak zero oczodół. – –

Twoja ocena

Zdobądź się wreszcie na jakiś ludzki krok

Zdobądź się wreszcie na jakiś ludzki krok. Nie bądź pośmiertny. Zdobądź się na żywe zainteresowanie. Nie nadużywaj śmierci. Zdobądź się wreszcie na zwycięstwo nad grobem. Nie odznaczaj się krzyżem. Nawet…

Trwałość

To było w dużym mieście, mniejsza z tym jakiego kraju, jakiego języka. Dawno temu (błogosławiony niech będzie dar wysnuwania opowieści z drobiazgu Na ulicy, w aucie- zapisuję, żeby nie zgubić)….

kolęda

W pudełku pod schodami już coś się zalęgło. Nocą miasta spiskują przeciw nam. Od soboty nie śpię – mówię. Chyba nie muszę mówić, jak to u mnie wygląda. Słyszysz? To…

wiersze dla dzieciwiersze o miłościwiersze Wisławy Szymborskiejwiersze Jana Brzechwywiersze K.K. Baczyńskiegowiersze Juliana Tuwimawiersze Marii Konopnickiejwiersze o śmierci