przez klucz cieknie wosk, przesądy i ukłony wobec
ojca. refren starej piosenki i podróż, podróż
po przykrytej morzem europie. lampa gaśnie.
i ludzie. tłumy mijane w korytarzach, w schowkach
na miotły. sprzątaczka ma czerwoną, podpisaną
na stylu „Stasia”. tu wolno użyć wielkiej litery,
jak w zgadywaniu jaki masz dzisiaj
nastrój
gitarę bez użycia rąk, będę cię podziwiał
i wznosił toasty. czym się interesuję? sobą
i kilkoma innymi głupotami. nie widzisz –
są całkiem jak zaschnięte kaktusy
na drewnianym parapecie. podlewanie nic
nie da. co najwyżej łyk herbaty, rozgryzanie pary.